piątek, 14 sierpnia 2009

Rzeczy najróżniejsze

A poniżej parę najróżniejszych migawek:

Takim uroczym pojazdem jechaliśmy do bazy helikopterowej w Maida Adyr. Rozmiar imponujący, a jednak przy załadunku jaki mu zafundowaliśmy pod poważniejsze górki nie dawał rady :-(


Arbuz - 4gr za kilogram, ostatni posiłek przed odlotem - bezcenny!


Pomiędzy bazą kirgiską a kazachską zbudowaliśmy nasz ciasny, ale własny - polski base camp!


Powyżej obozu 2 zaczyna się robić ciekawie - mój ulubiony odcinek:


A to czemu oddawałam się ciesząc się dobrą pogodą i spokojnym porankiem bez pośpiechu leżąc w namiocie na Plecach Czapajewa kiedy wiatr rozwiewał - pewnikiem równie radośnie - mój sprzętowy dobytek - śpiwór, thermarest, kask... rozum mi wywiało zapewne parę dni wcześniej!

Między wyjazdem a powrotem...

Tak właśnie - niestety pogoda wystrychnęła nas na dudka, zrobiła w bambuko i balona, wyrolowała nas kompletnie i wpuściła w maliny!! Ale na szczęście między wyjazdem i powrotem, a równolegle do mozolnego oblężniczego zdobywania góry dział się rzeczy najróżniejsze i niemniej warte przeżycia! A żeby nauka nie poszła w las przed kolejnym wyjazdem zainwestujemy w prywatną stację meteo;-)

czwartek, 13 sierpnia 2009

Czekanie w trójce - fotek kilka

Dlaczego zawróciłyśmyoraz dlaczego był to błąd;)

Wiatr hula wokół naszego namiotu
Szron wewnątrz, snieg w butach
Przygotowania do odkopywania

Post refleksje

Nasz niezawodny przekazywacz smsów zaniedbał się pod koniec i beztrosko wyjechał na paralotniowe wakacje (PHI!), stąd pustka informacyjna. Spieszę zatem donieść, że jesteśmy już PO.

PO: pożyczeniu zimnego śpiwora, zakupieniu kolejnego średnio ciepłego śpiwora i skomponowaniu z nich kompletu wystarczającego do przetrwania, przetrwaniu cyklonu w base campie (śnieg, wiatr, 4 dni w namiocie), dotarciu we względnie dobrej pogodzie do trójki, czekaniu w trójce w totalnej dupówie (śnieg, śnieżydło, wichura - zasypywało regularnie namioty, wsypywało się do środka, szron szalał wewnątrz, osiadał na śpiworach brrrrr), codziennym przygotowywaniu się do ataku szczytowego, żeby nad ranem rezygnować z nigo, bo już samo wyjście za potrzebą było wyczynem, desperackim wyjściu szczytowym ostatnij szansy (6 sierpnia, by 7 zejśc i cudem zdążyć na helikopter 8) zakończonym odwrotem po półtorej godzinie z powodu braku widoczności, po to aby chwilę po powrocie do obozu po 9 dniach złej pogody wyjrzało przepiękne słońce i zaczeło już na zawsze świecić aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa. i tak zaczął się okres cudownej pogody, a my obserwowałyśmy ten fenomen zdążając w dokładnie odwrotnym kierunku niż szczyt....

zabrakło jednego dnia:(

sobota, 25 lipca 2009

Z satelitarnego...

"Zrobiłam wczoraj trudności życia w mikscie na 6000m z plecakiem 20 kg. 2 razy zgubiłam raka. Byłyśmy w obozie #3, miałyśmy iść dalej, może nawet na szczyt, ale dziś rano jednej z nas zwiało w nicość puchowy śpiwór i thermaresta... No i znowu jesteśmy w base camp'ie."

Iza

piątek, 24 lipca 2009

SmS

"Przedwczoraj depozyt do 2-ki. Wczoraj rest w 1-nce. Dzis do 2-ki. Jutro do 3-ki. Tam 2 noce. Potem atatk - zależy od sił i pogody. Między 1-ka a 2-ka wspin, ale zaporęczowany - light."

Iza & Aga

sobota, 18 lipca 2009

Sms

"Dziś założyliśmy jedynkę. Piękne miejsce, z cudownym widokiem. Czujemy się świetnie. Pogoda idealna!"

Iza i Aga